W "Księdze utopii", w tym tytule, jest pewne zaklęcie - mówi Zdzisław Górski, twórca najnowszego plenerowego widowiska Teatru Snów.
Sala gimnastyczna szkoły podstawowej w Studzienicach. Dwie 3,5-metrowe wieże mieszczą się tu swobodnie. Dzień wcześniej przyjechały z oddalonych kilka kilometrów Somin, gdzie w ośrodku wypoczynkowym Uroczysko gdański Teatr Snów ma swoją siedzibę i pracownię. - Trzecią, najwyższą wieżę, przywiozą trochę później z Bytowa - mówi Zdzisław Górski, twórca tego ulicznego teatru, reżyser kolejnej premiery "Księgi utopii". Najpierw wychodzi Artur. Porusza się powoli, próbując rozpoznać pustą przestrzeń. Dopiero po chwili pojawia się płaszczyzna na dwóch kółkach, z żaglem. Potem druga, na niej stół i krzesło. Aktorzy łagodnie wprawiają w ruch oba obiekty. Dołącza do nich trzeci. To łóżko na jednym kole. - Zróbmy przejażdżkę - krzyczy Zdzisław, a jego zwielokrotniony głos roznosi się po sali. - To jest coś konkretnego. Wszystko idzie w ruch. Powiewa biały żagiel. Aktorzy pchają przed sobą obiekty machiny. Dla mnie to obiekty, dla Zd