"Tankred" w reż. Tomasza Koniny w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Kiedy na scenie pojawiają się artyści tej klasy, niepotrzebny jest reżyser z pomysłami, by powstał poruszający spektakl. W Operze Narodowej udowodniła to Ewa Podleś. Nie jestem operowym konserwatystą. Przez lata recenzenckiej działalności postulowałem, by dopuścić do głosu młode pokolenie reżyserów. Nowoczesne inscenizacje potrzebne są tej sztuce, ale wiem również, że wielką i porywającą współczesnego widza sztukę tworzą po prostu wykonawcy. W warszawskim "Tankredzie" Gioacchino Rossiniego skromne pomysły inscenizacyjne Tomasza Koniny stanowią jedynie tło, prawdziwe emocje wnoszą prawdziwi bohaterowie spektaklu - śpiewacy. Ewa Podleś to chyba najlepsza dziś na świecie odtwórczyni roli Tankreda, napisanej zgodnie z dawną konwencją na głos kobiecy. Potrafi ożywić koturnową postać dzielnego rycerza, pragnącego odzyskać ukochaną Amenaidę. Koloraturowe ozdobniki nie są dla niej pustym popisem, dzięki nim ukazuje całą gamę uczu�