SCENA pogrążona w mroku, czarne tło, słabe dźwięki muzyki - i schody wznoszące się w ciemność, niewyraźnie ginące w głębi, nic więcej... Na takim planie dekoracyjnym, wzbogaconym skąpo to kolumną grecką i świecznikiem, to działem armatnim, to mglistym zarysem pomnika, rozgrywać się będzie do końca sztuka, którą Wyspiański chciał mieć większą niż "Wesele", a która blisko 20 lat nie przemawiała na polskim teatrze - "Noc listopadowa" w Teatrze Nowym w Łodzi, w reżyserii Kazimierza Dejmka i scenografii Józefa Rachwalskiego. Wyspiański - pisarz "złożony", wiemy, trudny, złymi nawykami młodopolskiej maniery nie tylko obciążony, ale wypełniony, historiozof wątpliwej próby i fantasta polityczny nie byle jaki; mętny (dodają inni), reakcyjny (przypominają drudzy), archiwalny, martwy, spleśniały (wtórują nadgorliwie trzeci); "Wesele" - owszem, ale to wyjątek w twórczości zrzuconego z piedestału "czwartego wieszcza", a
Tytuł oryginalny
Wyspiański na nowo odkryty
Źródło:
Materiał nadesłany
Świat nr 18