To, co zobaczyliśmy na scenie Teatru Starego określić można najlepiej terminem muzycznym: Wyspiański fortissimo, Wyspiański zagrany na najwyższych tonach - namiętności, tragicznego patosu, aż do granic melodramatu. "Sędziowie" i "Klątwa", w reżyserii Konrada Swinarskiego, na długo pozostaną w pamięci widzów; są jedną z tych premier, która utrwala się niezależnie od tego, czy się sam kształt artystyczny i koncepcję przedstawienia zaakceptowało, czy też nie. Bo Swinarski postawił w niektórych partiach przedstawienia wszystko na jedną kartę z całą świadomością, że może to oznaczać wygraną, bądź przegraną. Środki wyrazu, jakie oglądamy np. w finale "Klątwy", są tak silnym koncentratem wszystkiego, czym teatr usiłował poruszyć widza od czasów romantyzmu, poprzez modernizm po ekspresjonizm, że przez zwolennika umiaru mogą być określone jako przejaskrawienie i melodramat czystej wody. Dotyczy to również stylu gry aktorskiej. U niektór
Tytuł oryginalny
Wyspiański fortissimo
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa nr 285