"Wesele" w reż. Anny Augustynowicz z Teatru Współczesnego w Szczecinie na XXVIII Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Antoni Winch w Teatrakcjach.
Anna Augustynowicz weszła do bronowickiej chaty i zaczęła opróżniać ją ze wszystkich sprzętów. Wyrzuciła okrągły stół, drewniane stołki kuchenne, biurko, sofę, bielony piec oraz malowaną w "kwiatki pstre i pstre desenie" ogromną skrzynię. Zamiast ścian ustawiła trzy, wykonane z czarnego materiału, parawany. Gdy z izby wszystkie meble zostały już wyniesione, a wiejski dom przebudowany, reżyserka podeszła do orkiestry weselnej. Dała jej instrumenty, ale zabroniła na nich grać. Jednocześnie jednak pozwoliła gościom, którzy zjechali do Bronowic, tańczyć. Muzyka towarzyszyła więc przedstawieniu przez cały czas, tyle że nie było jej słychać. Albo, jeszcze inaczej, na scenie melodie weselne rozbrzmiewały prawie bez przerwy, nie docierały natomiast do widowni. Augustynowicz pozostawiła publiczność oświetloną. Spektakl się zatem odbywał, ale tak jakby się nie odbywał. A gdyby odnieść to do rzeczywistości? Czemu jej istnienie ma być