Teatr Piotra Cieplaka to samotna wyspa. Wyspa oryginalnej wyobraźni i samodzielnych poszukiwań. Tak przynajmniej uważa dyrektor Jan Englert, który od lat stwarza artyście w Teatrze Narodowym idealne warunki do budowania swoich scenicznych wizji - pisze Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
Czasem to wizje "usługowe" w najlepszym tego słowa znaczeniu - Cieplak bowiem od dawna specjalizuje się w tworzeniu bujnych, czasem inscenizacyjnie bogatych i nęcących, a czasem celowo ascetycznych, oszczędnych w środki wyrazu przedstawień dla dzieci. Ma ich w swoim dorobku wiele jak choćby zrealizowany przed laty cudowny spektakl na podstawie "Kubusia Puchatka" w warszawskim Teatrze Studio. Jego inscenizacja nie miała nic z infantylizmu czy też próby naśladowania przez dorosłych teatru kukiełkowego. Wprawdzie u Milne'a Kubuś i jego przyjaciele to zabawki, ale tylko zewnętrznie. Cieplak przyoblekł te postaci w sceniczny kształt, kierując się duchem opowieści, a nie sugestywnymi rysunkami Ernesta Sheparda. O "zabawkowatości" bohaterów przypominają tylko wielkich rozmiarów meble - ogromniaste fotele z czeluściami wnęk, potężna komoda z przepastnymi szufladami, którą Kubuś zdobywa niczym doświadczony alpinista. Kubuś (Maria Peszek) zwracał uwagę