Dla Ameryki lat sześćdziesiątych "Lot nad kukułczym gniazdem" był objawieniem i wyzwaniem. Dzieci kwiaty - hipisi odczytali powieść jako zarzewie pokoleniowego buntu. Nie chcemy żyć w społeczeństwie tak sterowanym i odgórnie zarządzanym, jak ten oddział psychiatryczny z powieści Kena Keseya. Chcemy być sobą. Sen o wolności hipisów minął. Ale powieść pozostała i zbudowany na niej scenariusz Dale Wasseramna zrobił olśniewającą karierę i w filmie, i w teatrze. Cóż to był za film ten "Lot nad kukułczym gniazdem" Milosa Formana. Jakże pasjonujący był też spektakl Zygmunta Hübnera z Romanem Wilhelmin jako McMurphym i Franciszkiem Pieczką-Wodzem Bromdenem. Na festiwalu kaliskim w 1978 roku zrobił on prawdziwą furorę. I teraz na tę scenę sztuka ta właśnie powróciła. Czy trafny był to wybór? A więc czy ukryte w niej wówczas sensy oraz sam metaforyczny obraz społeczeństwa pod kluczem nie należą już do przeszłości? I czy w ogóle jeste
Tytuł oryginalny
Wysoki lot słabsze lądowanie
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski