Wytężam słuch, bo nie rozumiem, co mówią ze sceny. Z półmroku, z rzędu kościelnych ławek dobiega jednak fraza "wiek, co przyjdzie..." A więc Przygotowanie, tyle że okrojone do kilku kwestii Szatana i, skierowanych do Mefistofelesa. Nie ma natomiast "rozbudowanego" romantycznego teatrum, czarownic, diabłów, sceny warzenia w kotle przywódców powstania. W tej pierwszej sekwencji rysują się już wyraźnie reżyserskie intencje. Maciej Prus pomija to, co w dramacie Słowackiego mogłoby się dzisiejszemu widzowi zdawać niezbyt jasne, a wiąże się z odniesieniami historycznymi, ze szczegółową nawet wiedzą o spisku Gurowskiego i listopadowym powstaniu. Lub, mówiąc inaczej i niezbyt precyzyjnie, nie stara się czytać dramatu poprzez klasyczne już Glosy do Kordiana. Ma natomiast ambicję zuniwersalizowania pewnych jego warstw i tematów, choćby sił szatańskich, którym - to uderza od razu - wyznacza funkcję spiritus movens świata przedstawionego na sc
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 6