Napisane mała scena: ale tak naprawdę rzecz rozgrywa się po prostu w hallu Bagateli. Rzędy krzeseł opierają się niemal o wyniosłe schody na pierwsze piętro, w połowie których ustawiono obitą czerwonym suknem mównicę. Widzów wita i rozsadza ktoś w rodzaju mistrza ceremonii w czarnym garniturze, za plecami towarzyszy mu funkcjonariusz w charakterystycznej, jasnobłękitnej bluzie z żółtymi pagonami, w wielkiej czapie radzieckiego milicjanta. Wiadomo już, że widowisko nie będzie miało całkiem konwencjonalnego charakteru; widownia jednak przyzwyczajona, jak się zdaje, do teatralnych niespodzianek, nie zdradza oznak zaniepokojenia. Co więcej, gotowa jest chyba za dobrą monetę wziąć wtargnięcie prosto z ulicy czeredy młodych ludzi z gitarą, którzy aż do zgaszenia świateł, w trakcie sadowienia się ostatnich widzów śpiewać będą ballady Wysockiego (część po polsku, część po rosyjsku), tłumaczą się porządkowym
Tytuł oryginalny
Wysocki i jego czciciele
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr Nr 12