Niby nic dziwnego, nic nienormalnego - a brzmi jakoś mało zachęcająco. Może prowokująco? Też nie bardzo, to już dzisiaj nie działa. A przecież punkt wyjścia jest co najmniej intrygujący - autor odwołuje się do budzącego kontrowersje reality show produkowanego w Niemczech i Wielkiej Brytanii. To autentyczne widowisko telewizyjne polegało na oddawaniu przez uczestników męskiego nasienia, które wędrowało do substytutu komórki jajowej. Wygrywał ten, którego sperma dotarła najszybciej. Nagrody można pozazdrościć: nowiutkie, superszybkie porsche. Taki symbol męskości. W trakcie programu kandydaci poddawani byli różnym testom - w końcu telewizja musi wypełnić jakoś swoją misję edukacyjną. Dla Macieja Kowalewskiego, bo to on napisał i wyreżyserował dramat, program stał się okazją do stawiania pytań o granice tabu. Czy moralne jest pokazywanie przed kamerami momentu poczęcia życia? Jak chronić intymność wobec rozprzes
Tytuł oryginalny
Wyścig spermy
Źródło:
Materiał nadesłany
Puls Biznesu nr 218