Pal sześć rozróżnienia gatunkowe; mnie się ten spektakl podoba, nawet bardzo. I nic mi nie wadzi, że nie potrafię zdecydowanie odpowiedzieć, czy to, co ze Snu srebrnego Salomei robi Krzysztof Nazar, to jeszcze teatr telewizji, czy też już film telewizyjny. We wnętrzach i pięknie ucharakteryzowanych plenerach Ukrainy skąpanej we mgłach i pożodze, pośród rozległych konnych i pieszych pasaży wiersz i sens dramatu Słowackiego się nie gubi. To najważniejsze; to dowodzi, że można także tak i że i tak również warto. Jeżeli taki telewizyjny teatr to już film, to w każdym razie film skromny, niskonakładowy. I całe szczęście; albo i więcej: mądry zamysł. Przy wielkiej bowiem urodzie obrazu tabuny konnych nie tratują poety i intymności aktora. Nazar nie dopuszcza do właściwej filmowi dominacji obrazu (więc może to jednak teatr?); wręcz przeciwnie - jego bogactwo utrzymuje w roli służebnej: zdjęciami pleneru daje jakby fermatę nastroju i oddech po
Tytuł oryginalny
Wyrzuty i sumienie
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Kulturalne nr 10