- Przez niemal 25 lat mojej pracy w teatrze wiele się zmieniło. Na początku graliśmy głównie lalkami, później nasza działalność zaczęła iść w kierunku teatru formy. Trochę szkoda, że odchodzimy już od lalek. Ale z drugiej strony praca aktora lalkarza polega też na tym, że sami stajemy się lalkami - opowiada JAREK CUPRIAK, aktor Olsztyńskiego Teatru Lalek.
Rozmawiamy przed spektaklem, w którym gra pan w skrzyni. Co pan w niej robi? - To przedstawienie "Kukuryku na patyku", które powstało sześć lat temu. Swoją drogą byłem wtedy przed czterdziestką, teraz jestem przed pięćdziesiątką, a dalej muszę skakać na scenie jak młody chłopak. Samo przedstawienie to rodzaj klaunady, w której występuje dwóch klaunów. Są przyjaciółmi i płatają sobie na wzajem figle. Nagle pojawia się wśród nas postać, która jest zainteresowana naszymi domami, czyli skrzyniami. Knuje przeciwko nam intrygę, w wyniku której zabiera nam te skrzynie. Jednak ostatecznie dzięki magii teatru odzyskujemy je z powrotem. Przesłanie spektaklu jest takie, że trzeba trzymać się razem, a przyjaźń powinna nas cementować. A tak na marginesie, to ta skrzynia pokazuje, jak często wygląda nasza praca (śmiech). Jak to? - Nie ukrywam, że pewne pozycje, które musimy przybrać na scenie, są trudne i fizycznie wymagające. Czasami muszę siedzi