"Zbrodnia i kara" w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Szymon Spichalski w serwisie Teatr dla Was.
Śmigasiewicz chyba lubi Hitchcocka. Spektakl rozpoczyna się bowiem niepokojącymi dźwiękami, a reflektor powoli rozjaśnia kucającego na łóżku Rodiona (Marcin Perchuć). Chociaż z napięciem jest potem różnie, zostaje zarysowana podstawowa idea przedstawienia. Z kontekstu tego prologu dowiadujemy się, że morderstwo zostało już dokonane, bowiem Raskolnikow jest zdenerwowany i próbuje siebie uspokoić. Chowa zabrany łup od Iwanownej do wnęki w ścianie. Reżyser buduje w ten sposób klimat osaczenia. Scenografia Macieja Preyera zbudowana jest na półkolistym planie. Znacząca jest duża liczba drzwi - zarówno tych drewnianych, jak i szklanych. Przywodzi to na myśl istny labirynt na niewielkiej przestrzeni. Środkowe ściany są w dodatku przesuwane, przez co aktorzy mogą zmieniać rodzaj powierzchni i pole działania. Charakterystyczne jest, że Rodion nie ma szans wyjść dalej, niż poza umieszczone centralnie puste przejście. Niczym Józef K. jest jednak uwi�