"Juliusz Cezar" w reż. Marka Weissa w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Kiedyś był wyraźny podział na reżyserów operowych i teatralnych. Ale to było dawno. Teraz ambicją artystyczną chyba każdego reżysera realizującego spektakle w teatrach dramatycznych jest reżyseria prawdziwej opery na scenie teatru operowego. Nie piszę o tym w tonie prześmiewczym, lecz traktuję jako konstatację istniejącego zjawiska. Wejście reżyserów dramatycznych do opery ma wiele zalet, pod warunkiem wszakże, że reżyser nie jest ignorantem muzycznym, lecz artystą utalentowanym i posiada znajomość nut. Wprawdzie niektórzy reżyserzy realizujący opery publicznie chlubią się swoją głuchotą na muzykę i całkowitą ignorancją wiedzy w tym zakresie, a przecież zrobili już niemałą karierę operową. Myślę jednak, że zadziałał tam zupełnie inny mechanizm. Premiera "Juliusza Cezara" w Warszawskiej Operze Kameralnej to spektakl udany artystycznie. Oczywiście przepiękna, głęboka muzyka Haendla jest arcydziełem samym w sobie i zawsze się obr