"Wiśniowy sad" w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej.
Czemu Agnieszka Glińska zmasakrowała najwspanialszą sztukę swego ukochanego pisarza? Dlaczego jej "Wiśniowy sad" zamienił się w galerię ludzi bez właściwości? Kiedy patrzyło się na jej "Mewę" w Narodowym, na spore fragmenty "Płatonowa" z Borysem Szycem we Współczesnym, zdawało się, że Glińska znalazła patent na własnego Czechowa. Czechowa współczesnego, ale nie na siłę aktualizowanego, niepoprzebieranego w dżinsy i mini. Za to gorzkiego jak nasze czasy. Od świetnej "Mewy" minęły trzy lata. W tym czasie Glińska Czechowa nie realizowała, przygotowała za to wiele przedstawień według innych autorów - znakomitych ("Iluzje" i "Amazonia" w Teatrze na Woli, "Moralność pani Dulskiej" we Współczesnym) i słabszych. Zwyczajna sprawa. Niepokoi jedynie to, że ostatnio - biorę pod uwagę czas dyrekcji w Teatrze Studio - reżyseruje jej się chyba niepokojąco łatwo. Zbyt często zatrzymuje się na poziomie gagu, zbyt często sztukuje przedstawienia wokaln