Do pacyfikowanych brutalnie przez policję tłumów na Wall Street dołącza Ezra Pound, młody poeta, który pracuje nad dziełem radykalnym, jak żadne tutaj teraz. Nazywa je prowokacyjnie i wyzywająco "Pieśni" - pisze w felietonie dla e-teatru Artur Pałyga.
Kolportowane są w tłumie na Wall Street cytaty o chciwych bankierach i politykach przez dupy mówiących do tłumów, twarze rozmazane na zadach, wytrzeszczone oko na obwisłym pośladku, paskarze pijący krew słodzoną gównem. - Zdrajcy języka! - głosi transparent wymierzony w gazetowych pismaków. - Dewianci, deprawatorzy, smród, pot, fetor zgniłych pomarańczy, gnój, ostateczna kloaka wszechświata, misterium, kwas siarkowy, kunktatorzy, furiaci, zżerające swoje prosięta maciory, ryjące w gównie karaluchy, gleba zniedołężniała, szlam pełen resztek gnijących jedzenia, zatarte kontury, erozja - językiem młodego poety Ezry Pounda mówią chłopcy i dziewczęta bite przez policję, które to obrazy pomimo zakazów i grożących sześciu miesięcy więzienia za rozpowszechnianie nielegalnie sfilmowanych policyjnych akcji, krążą na youtubie. A Ezra przechadza się z ulic Tunisu, Kairu na ulice Barcelony, z ulic Madrytu na ulice Tel Avivu, z rozpędzonych gazem de