Rozumiem rozpaczliwy wysiłek Jerzego Jarockiego, który w poszukiwaniu tekstu dramatycznego o naszej współczesności, a nie znalazłszy go wcale, zdecydował się na wystrzyżenie z rozmaitych, istniejących dramatów Mrożka nowej całości. W ten oto sposób powstała "Historia PRL według Mrożka" złożona z fragmentów "Alfy", "Portretu", "Emigrantów", "Zabawy" i "Pieszo" z etapowymi "pieśniami bojowymi" na okrasę. Kluczem do całości była perspektywa internowanego. Nie wiem, jak to się sprawdzało na scenie żywego planu, ale spektakl przeniesiony na mały ekran ujawnił wiele słabości, przede wszystkim dramaturgicznych. Czuje się szwy między wypisami i brak autentyzmu w stosunkach między postaciami. Na niewiele zdały się wysiłki aktorów (zwłaszcza Mariusza Bonaszewskiego), żeby skleić postać, skoro składała się jedynie z sugestii, pozbawiona "ciała" dramatu. Chwilami spektakl skłaniał się w stronę tzw. słusznej akademii okolicznościowej. A szkod
Tytuł oryginalny
Wypisy z Mrożka
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna