To spektakl piękny i intrygujący przede wszystkim ze względu na nowatorskie odczytanie tekstu Moliera i nieoczekiwany wymiar, jaki zyskuje w inscenizacji Grzegórzeckiego. Jego Don Juan, także dzięki świetnemu, szalenie teatralnemu przekładowi Jerzego Radziwiłowicza, przybiera ton poważny. Stanowi krytykę kultury z wszechobecną hipokryzją i obłudą, ale również krytykę religii. Takie rozłożenie akcentów niesie konsekwencje dla całości materii przedstawienia. Don Juan, kolejna wielka kreacja Jerzego Radziwiłowicza, to człowiek naznaczony śmiercią, wyobcowany, zepchnięty w siebie, nieszczęśliwy. Od samego początku spektaklu, kiedy długo przechadza się po scenie milczący i posępny, jawi się jako ktoś pozostający "obok". Rozgląda się i słucha jakby znalazł się w nowej, nieznanej przestrzeni. Ten świat nie jest jego światem, ten Bóg nie jest jego Bogiem. Niczym Upiór z "Dziadów" powraca, aby odegrać kolejną (najważniejszą) rolę w Theatru
Źródło:
Materiał nadesłany
"Głos Wybrzeża" nr 43