"Kalifornia/Grace Slick" w reż. René Pollescha w TR Warszawa. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej-Stołecznej.
Wraca Renę Pollesch! Ale powrót ojca teatru postdramatycznego do TR Warszawa z trzecim już spektaklem rozczarowuje. Ultranarcystyczny spektakl o narcyzmie szybko przeradza się w dwugodzinny seans manierycznego mizdrzenia się aktorów. Pollesch to ikona niemieckiego teatru politycznego, idol dwóch pokoleń krytyków, jeden z ojców teatru postdramatycznego, którym konserwatywni recenzenci straszą widzów i czytelników jak Rydzyk potworem genderem. I podobnie jak w tamtym przypadku, straszący nie do końca wiedzą, o czym mówią. Dla badaczy teatr postdramatyczny to teatr, w którym tekst stracił swój prymat -jest równie ważny (albo nawet mniej), co choreografia, warstwa wizualna, rytm partytury. Wrogowie t.p. nazywają tak w zasadzie każdą modyfikację "świętego" dramatu wystawianego akurat klasyka albo cokolwiek im się nie podoba. U Pollescha mamy to pierwsze, choć paradoksalnie zalewa nas potok tekstu - plus sprawdzony sztafaż tego, co złośliwie i nie