Zaprezentowany w Starym Browarze "Black Swan" szwajcarskiego choreografa nie był pierwszym spektaklem tego artysty pokazanym w Polsce. Należący bez wątpienia do najwyższej europejskiej ligi Gilles Jobin już wcześniej - w Gdańsku, Lublinie, Kaliszu, Warszawie, Poznaniu - pokazywał niektóre ze swoich prac: "Wstęgę Mobiusa" (2003), "Steak House" (2005), "Text To Speech" (2008). Tym razem ułożył cały festiwal zatytułowany "Focus: Switzerland", prezentujący "esencję" helweckiej sztuki... performatywnej - pisze Jadwiga Majewska w Teatrze.
Program obejmował między innymi: pięciogodzinny performans "Laughing Hole" znanej hiszpańskiej choreografki, tancerki i performerki La Ribot (prywatnie partnerki życiowej Jobina), koncert-performans grupy Minimetal pod tytułem "Problems in New York" i koncert akustyczny kultowej grupy The Young Gods. No i oczywiście "Czarnego łabędzia". Trzeba chyba zacząć ogólnie, zanim przejdziemy do szczegółów: "Black Swan" jest abstrakcyjnym układem nasuwających się na siebie scen. Są one aluzyjnie zakorzenione w dziecięcej wyobraźni i niemal niczym nieograniczone, bo jedynie miejscem i zgodą na spektaklowość całej zabawy. W odróżnieniu od wcześniejszych, poważnych i przenikliwych, utworów tego choreografa, ten można by nawet nazwać niepoważnym, choć na pewno nie śmiesznym i nie do końca radosnym. Za to anielsko prostym i piekielnie angażującym umysł. Samotna tancerka - ubrana doskonale neutralnie, jakby w same kolory: jaskrawe seledynowe spodnie i śliw