- Dla mnie teatr jest najważniejszy, tak czy siak. Oczywiście bardzo lubię grać w filmie, bo to jest inny rodzaj przygody życiowej i aktorskiej. Ale taką bazą i opoką jest scena - mówi WOJCIECH MALAJKAT, dyrektor artystyczny Teatru Syrena w Warszawie.
Czy Pana droga do zawodu była typowa - zdolne dziecko, które recytowało wiersze na akademiach, czy też... czysty przypadek? - Nie było tak, że się urodziłem i już wiedziałem, że chcę zostać aktorem. W liceum jakimś zbiegiem okoliczności dostałem się do szkolnego kabaretu. Tam wypatrzyła mnie pani, która opiekowała się teatrem młodzieżowym w Domu Kultury w Mrągowie i zaprosiła do udziału w kilku przedstawieniach tego teatru. Potem usilnie namawiała mnie, abym zdawał do szkoły teatralnej, a ja broniłem się jak mogłem rękami i nogami. W końcu mnie namówiła. A potem stało się, co się stało... Jak rodzice przyjęli taką decyzję syna? Wszak przeważnie marzą o konkretnym zawodzie dla swoich dzieci... - Mama nie ukrywała zaskoczenia. Gdy pojechałem na egzaminy wstępne do szkoły filmowej w Łodzi, przez dwa tygodnie chodziła do kościoła i modliła się, abym... nie zdał. Mój starszy brat opowiedział mi o tym, gdy wróciłem z egzam