Artyści Vilniaus Teatras Lele spektaklem "Sandman" unaocznili poznańskiej publiczności potęgę ludzkiego umysłu i wyobraźni. Pokazali, jak piękne rzeczy człowiek jest w stanie stworzyć, ale też jak myślą potrafi sam siebie zniszczyć. Sięgnęli po liczącą ponad dwieście lat opowieść E.T.A. Hoffmanna i za pomocą animacji, tańca oraz muzyki oddali wielowarstwowość pierwowzoru, a przez pozbawienie historii słów spotęgowali niedopowiedzenia i zwiększyli możliwości interpretacyjne - pisze Maria Maczuga w portalu kulturapoznan.pl.
Sceniczny "Sandman" to historia o Natanaelu , który z coraz większym trudem panuje nad swoimi lękami. Bohater opisuje swoje niepokoje, a list odczytuje jego ukochana Klara. Kobieta stara się mu pomóc. Wykazuje dużo troski i wyrozumiałości wobec Natanaela. Jednak ten coraz bardziej pogrąża się wyimaginowanym świecie. Za każdym razem, gdy spotyka handlarza Coppolę, widzi w nim tajemniczego Coppeliusa, osobę z dzieciństwa. Oddala się od ukochanej. Przeżywa zafascynowanie inną kobietą, Olimpią. Gdy udaje się mu ją zdobyć, to orientuje się, że jest ona maszyną. Artyści w spektaklu formy zaprezentowali jednocześnie uniwersalną opowieść o szaleństwie. Nie trzeba znać literackiej historii, żeby na scenie zobaczyć impulsywnego, młodego człowieka, który w myślach obsesyjnie wraca do tych samych wydarzeń i osób, wyolbrzymia je, przeinacza, z coraz większym trudem odróżnia rzeczywistość od wytworów własnej wyobraźni. Bohater toczy nieustanną wa