Jak podaje gazeta "Południe. Głos warszawiaków" w numerze 3/2018, 20 lutego, podczas sesji rady dzielnicy Mokotów radny Prawa i Sprawiedliwości Marcin Gugulski powiedział co następuje: "Gustaw Holoubek wielkim aktorem był. Ale był też idiotą politycznym, jak większość środowiska artystycznego" - pisze Rafał Dajbor.
Słowa te padły podczas dyskusji na temat nadania imienia Gustawa Holoubka kinu Iluzjon przy ul. Narbutta. Można powiedzieć, że pan radny wpisał się tak, jak potrafił w przypadającą 6 marca 2018, dziesiątą rocznicę śmierci jednego z największych aktorów w historii teatru i kina polskiego. "Południe. Głos warszawiaków" informuje także, że widząc, jak wielką konsternację wywołały te słowa, radny Gugulski powiedział: "Jeśli kogoś obraziłem, to cofam te słowa". Oczywiście, to bardzo zacne, że polityk potrafi się wycofać ze swoich słów. Rzeczywistość pokazuje, że nie jest to cecha powszechna. Bardziej popularną metodą radzenia sobie z wypowiedzianą przez siebie głupotą jest tzw. "brnięcie", zwane też "pójściem w zaparte". Za ten gest radnemu Gugulskiemu należą się - bez ironii - słowa uznania. Warto jednak, aby pan radny pamiętał, że "cofnięcie słów" to dość mało skuteczny sposób na zatarcie złego wrażenia. Nikt bowiem j