EN

3.12.2013 Wersja do druku

"Wynocha" Jana z Krakowa

Oto wystylizowany reprezentant postępowej elity, w publicznej instytucji okazuje pogardę wobec ludzi, którzy go utrzymują. Może gardzić nimi i wszystkim tym, do czego są przywiązani, gdyż zaraz następnego dnia dostaje od ministra kultury gwarancję, że cokolwiek zrobi, ten i tak stoi za nim murem. Automatycznie wykładnia Klaty i ministra Zdrojewskiego staje się wykładnią prawie wszystkich mainstreamowych mediów, które wykonując polityczne zamówienie - pisze Magda Piejko w Gazecie Polskiej Codziennie.

Minęło już ponad dwa tygodnie od protestu zorganizowanego przez Stanisława Markowskiego w Starym Teatrze w Krakowie. Po kiepskim spektaklu "Do Damaszku" Jana Klaty jedyne, co zostaje w pamięci, to scena, w której reżyser w komicznej pozie z palcem wskazującym w stronę wyjścia krzyczy do widowni: "Wynocha!". Nazwisko Klaty przestaje być powoli kojarzone z jakimkolwiek buntem. Mimo że za kilkudziesięcioosobową grupą protestujących, która 14 listopada przerwała spektakl, nie wyszła reszta widowni, to jednak właśnie ów protest wyraził publicznie to, o czym już od dłuższego czasu mówi się w kuluarach teatralnych, krakowskich knajpach i na uniwersyteckich korytarzach. Gdzieś tam przebija tęsknota za czasami, w których w teatrze przeżywało się coś istotnego. Za spektaklami, które wychodziły poza publicystyczny skrót i ogarniały problemy fundamentalne dla kondycji człowieka lub chociaż części społeczności. Za czasami, w których dla spektakli Groto

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Wynocha" Jana z Krakowa

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Polska codziennie nr 280

Autor:

Magda Piejko

Data:

03.12.2013

Wątki tematyczne