W Nowym wrze. Jeden wyrok może na powrót pogrążyć teatr w niebycie. Nie sądzę, by Łukaszewicz chciał wejść w szyte mu buty. Ale obawiam się, że i to nie powstrzyma prezydenta Kropiwnickiego. Byłby to groźny precedens - dowód, że ręcznym sterowaniem można poważnie zaszkodzić nie tylko lokalnej kulturze - o sytuacji w Teatrze Nowym pisze Jacek Wakar w Dzienniku.
Wydaje się, że sprawa ma lokalny charakter. Jest zupełnie inaczej. Przed rozpoczęciem sezonu 2008/2009 w Teatrze Nowym rozpisano konkurs na dyrektora. Liczyło się dwóch kandydatów - aktor i były prezes Związku Artystów Scen Polskich Olgierd Łukaszewicz oraz reżyser, były szef warszawskiego Teatru Studio Zbigniew Brzoza. Faworytem wydawał się Łukaszewicz, ale werdykt komisji konkursowej przyniósł niespodziankę - zwyciężył Brzoza. Łódzcy krytycy i teatromani mówią zgodnie, że decyzja tabyła nie w smak prezydentowi miasta Jerzemu Kropiwnickiemu, pewnemu, że stanowisko przypadnie bliskiemu mu, gdy idzie o światopogląd, aktorowi. Zbigniew Brzoza rozpoczął pracę i w ciągu sezonu postawił Teatr Nowy na nogi. Spróbował zmienić zespół aktorski, zatrudnił nowych młodych wykonawców, m.in. laureatów tegorocznego Festiwalu Szkół Teatralnych. Teatr Nowy, przed laty rozsławiony znakomitymi przedstawieniami przez Kazimierza Dejmka, potem nie miał szc