- Ludzie szukają różnorodności w teatrze. A do nas, ludzi teatru, należy znalezienie formy porozumienia z widownią. W moim przypadku gównie słowem, monologiem, monodramem - mówi IRENA JUN, przed występem na Olsztyńskich Spotkaniach Teatralnych.
Irenę Jun, mistrzynię słowa, obejrzymy dwukrotnie: w spektaklu "Obrock" z warszawskiego Teatru Studio i "Weselu" Teatru Współczesnego ze Szczecina. W "Weselu" wcieli się pani w postać Wernyhory [na zdjęciu]. Jak wyglądały pani rozmowy z reżyserką Anną Augustynowicz na temat budowania tej męskiej postaci? - Byłam zaskoczona pomysłem Anny Augustynowicz, ale przyjaźnimy się od lat i czułam, że wie, co chce zrobić ze mną w tej roli. Chciałam zagrać w "Weselu" w jej reżyserii. To ważny utwór dla wszystkich Polaków, a granie w "Weselu" jest dla mnie aktorską nobilitacją. Bardzo cenię reżyserkę i byłam pewna, że powstanie spektakl na miarę naszych marzeń, ambicji. Myślę, że podstawową rzeczą przy realizacji była chęć tworzenia poza stereotypami. "Wesele" miało odbiegać od tego, do czego przywykliśmy przy innych inscenizacjach. Powstał spektakl nagi, bez dekoracji, kostiumu, bez sztampy. W "Obrocku" scenografia również jest zminimal