"Wymazywanie" w reż. Krystiana Lupy w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Wojciech Majcherek w swoim blogu w portalu onet.pl.
Obejrzałem ponownie "Wymazywanie". Nie pamiętam, czy spektakl widziałem na premierze, czy po niej, ale musiało to być w 2001 roku. A więc minęło prawie 9 lat. Właściwie cała pierwsza dekada nowego wieku. To ciekawe doświadczenie: oglądać tak świetne przedstawienie po tak długiej przerwie. Z jednej strony spektakl tkwi nadal w dawnej świadomości, jest ustawiony w kolejce zapamiętanych przedstawień na swoim już dalszym miejscu. Ale jednocześnie wydobywa się z pamięci na nowo i przecież trudno udawać, że się odbywa jakąś podróż w czasie i ogląda tamten spektakl sprzed lat. Tym bardziej że zaszły w nim zmiany aktorskie. Marka Walczewskiego w roli kardynała Spadoliniego zastąpił Władysław Kowalski. Wuja nie gra Zygmunt Malanowicz tylko Miłogost Reczek. No i rolę matki po Jadwidze Jankowskiej-Cieślak przejęła Joanna Szczepkowska. Nie ma co też ukrywać, że czas odcisnął się na Piotrze Skibie. Może jednej Mai Komorowskiej czas się nie ima. J