Rozmawialiśmy po obejrzeniu przeze mnie drugiego od premiery przedstawienia. Potem byłem raz jeszcze na "Wymazywaniu". Miałem wrażenie, że aktorka chwilami zaciekle grała przeciw wizji złej matki. A może, zasugerowany słowami Jadwigi {#os#307}Jankowskiej-Cieślak{/#}, widziałem wyraźniej tę właśnie linię jej roli. Zwłaszcza w scenach rozgrywających się w rzymskim mieszkaniu Franza, zarówno w tych, w których pojawiała się realnie, jak i w reminiscencjach z dzieciństwa. Rozmowa z synem, podczas której Matka wypomina mu, że uchylił się od pomocy w segregowaniu korespondencji i od kolacji z rodziną - toczy się przy biurku Franza. Ona, tłamsząca w rękach torebkę, zdenerwowana, jest petentką, dopraszającą się uwagi. Powołuje się na tradycje, ale to tylko pretekst. Z monologu syna wiemy, że chwile przy układaniu listów były jedynymi, podczas których mógł z nią rozmawiać. Aktorka sugeruje, że i dla Matki musiały być ważne.
Tytuł oryginalny
Wymazywanie matki - z Jadwigą Jankowską-Cieślak rozmawia Piotr Mitzner
Źródło:
Materiał nadesłany
Didaskalia nr 42