"Wykrywacz kłamstw" Wasilija Sigariewa w reż. Roberta Talarczyka w Teatrze Capitol w Warszawie, pokaz online. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Mamy oto Nadię i Borię, Borys ochlej gdzieś zapodział dużą gotówkę, Nadia więc sprowadza hipnotyzera, żeby mąż – w transie - wyjawił miejsce ukrycia pieniędzy. I owszem, 600 rubli odnajduje się – z przeproszeniem – za spłuczką, ale na jaw wychodzi wiele więcej, i to od obojga.
Czytam na stronie teatru, że to „komedia małżeńska”. Najwyraźniej czegoś nie zrozumiałem, albo brak mi poczucia humoru, gdyż spektakl śmieszny nie był wcale, chociaż za wszelką cenę próbowano zrobić zeń właśnie komedię, niepotrzebnie. Tekst jest znakomity (i fantastycznie przez Agnieszkę Lubomirę Piotrowską spolszczony), ma w sobie coś raczej tragifarsowego, a rzecz jest o sprawach najzupełniej ważnych i poważnych. O tym na przykład - co o nas wiedzą najbliżsi nam ludzie, a co my wiemy o nich, ile z tego jest prawdą i - czy to w ogóle ważne. O naszych tajemnicach, które niekiedy traktujemy jako element naszych różnych strategii, czy – banalizując nieco - co tak naprawdę nas trzyma w małżeństwie, szczególnie gdy dzieci odchowane już pouciekały z domów, w wypadku naszych bohaterów – pouciekały dość dosłownie.
No więc – jak wspomniałem – niepotrzebnie tak trochę na siłę grano to komediowo, Anna Gornostaj i Kacper Kuszewski ździebko przerysowali swoje postacie, mamy jednak bardzo dobrą rolę Olafa Lubaszenki. Mamy też niestety okropne zakończenie, niepotrzebnie hipnotyzer wraca, ostatnie dwie minuty tego niezłego przedstawienia bym po prostu wyciął.