"Śmieci" w reż. Tomasza Mana w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Można wiele złego powiedzieć o sztuce Krzysztofa Bizio "Śmieci" wystawionej w Teatrze Powszechnym. Że przedstawia ludzi starych, bezdomnych i odrzuconych bez poszukiwania przyczyn ich dramatycznej sytuacji. Że zamiast społecznej analizy przynosi garść sentymentalnych wzruszeń. Że zamiast pokazywać walkę o przetrwanie, pokazuje akt rezygnacji: bohaterka, schorowana, niewidoma starsza kobieta, popełnia samobójstwo przy pomocy dwóch bezdomnych, którzy natychmiast po jej śmierci rozdrapują jej mizerny majątek. Że wreszcie Bizio nie może się zdecydować, czy pisze sztukę o wykluczeniu, czy melodramat o ostatniej miłości dwojga starych, przegranych ludzi. To wszystko prawda, jak również i to, że spektakl grany jest w skandalicznych warunkach w tak zwanym "Garażu", który od dawna nie jest garażem, ale ciasną pracownią krawiecką na pierwszym piętrze Powszechnego, udającą profesjonalną salę, gdzie scena ma postać kiszki, a aktorzy grają nad głowami