Na scenę Wrocławskiego Teatru Współczesnego po dłuższej przerwie wracają "Lochy Watykanu" według wyklętej przez Kościół powieści Andre Gide'a pod tym samym tytułem w reżyserii Jana Klaty, który być może za parę dni odbierze Paszport Polityki w dziedzinie teatru.
Po zamieszaniu, które narobił Klata swoimi prowokacyjnymi inscenizacjami jest prawie stuprocentowym kandydatem do paru prestiżowych nagród, które będą rozdawać różne zacne gremia. W tym oczywiście do Paszportów Polityki. Od razu bez bicia przyznaję się, że "Lochy Watykanu" mnie nie zachwyciły, choć jurorzy bydgoskiego Festiwalu Prapremier dali Klacie nagrodę za reżyserię, podkreślając zasługi w budowaniu własnego języka teatralnego. Z takim werdyktem trudno się nie zgodzić. Moim zdaniem "Lochy..." mają parę rys, bo autor adaptacji i reżyser nie poradził sobie z wielowątkowością powieści Gide'a. Na czym polega fenomen młodego reżysera? Klata czyta wszystko przez dzisiejszy dzień. Pokazuje swoją ocenę sytuacji ubraną w jakiś literacki kostium, który pozwala mu ostro przerysować rzeczywistość. Nie zgadza się na miałkość, cynizm, fałsz i mity. Swoją agresję i bunt wyładowuje w teatrze. Jest bezkompromisowy. Tea