"Wyklęci" w reż. Tomasza A. Żaka z Teatru Nie Teraz z Tarnowa, goscinnie w Areszcie Śledczym Warszawa-Mokotów. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Gdy po śmierci Barbary Szendzielarz w Domu Pomocy Społecznej "Kombatant" w Warszawie okazało się, że nie ma pieniędzy na jej pochówek na cmentarzu Powązkowskim w grobie ojca, majora Zygmunta Szendzielarza, słynnego "Łupaszki", dowódcy V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, w pierwszej chwili nie uwierzyłam. Jak to, jedyna córka wielkiego bohatera naszej Ojczyzny, niezłomnego do końca żołnierza Armii Wyklętej, nie dość, że wychowywała się bez rodziców (matka zmarła w czasie wojny, ojciec walczył o niepodległą Polskę, a w 1951 roku został zamordowany w więzieniu na Rakowieckiej), prześladowana przez komunistyczne władze żyła i zmarła w biedzie, to nawet po śmierci nie ma dla niej miejsca w symbolicznym grobie ojca? Polacy nie zawiedli. Dzięki społecznej zbiórce pieniędzy został wypełniony testament Barbary Szendzielarz. I pochowano ją przy ojcu. Piszę o tym w kontekście przedstawienia "Wyklęci" Tomasza Żaka w wykonaniu Teatru Nie Teraz z Ta