Jest to już sztuka historyczna. Jeśli nie dla nas, którzy pewnego ranka, przed ćwierć wiekiem, wyszliśmy na ulice w przeciągu nocy wymiecione z mundurów feldgrau i z patroli "blacharzy" - jeśli nie dla nas jeszcze, to już na pewno dla tych wszystkich młodych ludzi tłumnie wypełniających widownię Teatru Polskiego we Wrocławiu na "Pierwszym dniu wolności", w maju 1970 roku. I po raz pierwszy, teraz dopiero zdałem sobie z tego sprawę śledząc reakcje tej młodej widowni, żywe zresztą, zaciekawione - historią. Musiał to także przeczuć reżyser otwierając spektakl, rozmyślnie, "żywym obrazem": piątka oficerów, z tobołkami, stłoczonych w głębi, u drzwi wejściowych, prezentuje przez chwilę coś na kształt starej spłowiałej fotografii z rodzinnego albumu. Ta piątka oficerów wyszła właśnie zza drutów oflagu - jak sam Kruczkowski - i stanęła przed próbą wolności. Próba okaże się trudna, pełna zaskoczeń i niespodzianek - wszystko nie takie,
Tytuł oryginalny
Wyjście z oflagu raz jeszcze
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra nr 6