Niektórzy powtarzają, że po POWROCIE będziemy inni, może lepsi. Ciekawe co to znaczy, ale może faktycznie będzie w nas coś z aury Lorda Jima, obyśmy tylko nie musieli dokonywać takich wyborów jak on, tylko jeszcze długie lata rozpamiętywali w żywej pracy z innymi ludźmi ten stan, którego jesteśmy obecnie świadkami - swoimi pandemicznymi refleksjami dzieli się Marek Kościółek, twórca i reżyser Teatru Krzyk z Maszewa.
Właśnie trwałby KONTRAPUNT w Szczecinie, a ja z moimi serdecznymi przyjaciółmi z Zachodniopomorskiej OFFensywy Teatralnej, współtworzyłbym program OFF tego Festiwalu. Ba, nawet grałbym na tegorocznej odsłonie i próbował żyć życiem Józefa K. w spektaklu realizowanym w Teatrze Gdynia Główna. Niestety tryb przypuszczający ostatnio dominuje w naszym życiu mocno. Ale my jesteśmy gdzie indziej. A jeśli gdzie indziej, to nie tam, gdzie planowo powinniśmy być. Czy to lepiej? Myślę, że o tym, co jest w tym czasie lepsze, a co gorsze, można by się wypowiedzieć w zależności od tego, czym ten czas jest dla każdego z nas z osobna. Jestem pewien, że wielu z nas zdążyło już zadać sobie to pytanie nie raz. Odpowiedzi zależne będą chociażby od tego, czy robimy wystarczająco dużo, by się dobrze ze sobą czuć. Nie z kimś, ale właśnie ze sobą. Łatwo napisać, gorzej zrealizować. To fakt, jak zapewne i to, że ten czas uświadamia dobitnie ludziom ku