"Tankred" w reż. Tomasza Koniny w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Specjalnie dla niej Opera Narodowa wznowiła "Tankreda" Rossiniego. Ale powrót do spektaklu, który sześć lat temu był wydarzeniem, nie okazał się szczęśliwy. Nie jest to winą najsłynniejszej dziś polskiej śpiewaczki, o której sukcesach w Ameryce dochodzą do nas tylko wyrywkowe relacje. Tam każde jej pojawienie się na scenie przyjmowane jest entuzjastycznie, ma Ewa Podleś wierne grono fanów, którzy jeżdżą za nią, nie chcąc przegapić żadnego występu. Także w Warszawie stawili się widzowie z Europy i Stanów, by posłuchać ulubionej artystki w popisowej roli. Z pewnością nie poczuli się zawiedzeni. Głos Ewy Podleś brzmi nieco inaczej niż sześć lat temu, nie ma może dawnej, nadzwyczajnej giętkości, pozostała wszakże ogromna swoboda, piękne brzmienie w każdym rejestrze i nieskazitelny blask. I niezmiennie zachwyca mistrzowską interpretacją, umiejętnością różnicowania nastrojów i poprzez śpiew przydania ludzkich cech koturnowej post