EN

8.11.1999 Wersja do druku

Wyindywidualizowany z rozentuzjazmowanego tłumu

Zaczęło się jak z bicza trzasł, skończyło jak ćwierć refrenu piosenki Fogga spod igły przeskaku­jącej na gramofonowej płycie. Na początku jest błyskotliwy teatr w teatrze - brawurowa inwokacja z frag­mentów "Cyrana de Bergerac". Na końcu - w teatrze życia - nudny monolog akto­ra w kiepskim teatrze życia i nieudany striptiz. Owacjom, czego nie rozumiem, nie było końca. Najpierw życie wdziera się w tkankę spektaklu. Pomiędzy scenami z "Cyrana" słychać i widać Belgrad nędzy, wojny i politycznego bałaganu. Kostiumy nie zawsze są z jednej szafy, wciąż gaśnie światło, a wkurzona policjantka gania po budynku i scenie pracownika tech­nicznego, bo ktoś chciał rąbnąć kasę. Fechtunki, pląsy, aktorskie popisy - jest na co patrzeć. "Cyrano" rozwija się do momentu, gdy okazuje się, że idol publiczności nie przyszedł do teatru. Wtedy jeden z kome­diantów uspokaja cierpliwą publikę, że już zaraz, że to usterki tymczasowe, że aktor miał wy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wyindywidualizowany z rozentuzjazmowanego tłumu

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Dolnośląska nr 261

Autor:

Leszek Pułka

Data:

08.11.1999