Przestrzeń zorganizowana jest skąpo: ciemne barwy, scenę rozjaśnia tylko raz żarówka zawieszona pośrodku. Narysowany na scenie trójkąt wyznacza pole gry, drewniany stołek służy nie tylko do siedzenia, pełni również rolę drzwi, które bohaterki "Rytuału" próbują otworzyć. Dlaczego akurat trójkąt? W religii chrześcijańskiej oznacza Trójcę Świętą, w masonerii Oko opatrzności... - o spektaklu "Rytuał" w reż. Pooyesha Frozandeha z Uniwersytetu Soore w Teheranie na IX Międzynarodowym Festiwalu Szkół Teatralnych ITSelF w Warszawie. Pisze Katarzyna Bekielewska z Nowej Siły Krytycznej.
Na środku sceny widzimy ciemną plamę. Ale nie byle jaką - to studentki Uniwersytetu Soore w Teheranie leżą ubrane na czarno, przykryte materiałem w tym samym kolorze. Są nieruchome, lecz po chwili widzimy powolny ruch stóp, delikatne przeciąganie się, ściąganie skarpetek. Pośród tych leniwych ruchów płynie wprowadzający dialog między mężczyzną a kobietą. W opisie spektaklu czytamy: "Młoda dziewczyna wędruje przez dziką krainę. Trafia do pałacu, w którym znajduje martwego mężczyznę z siedmioma igłami wbitymi w pierś. Obok niego leży księga z siedmioma historiami. Wydaje się, że jej sen staje się rzeczywistością". Przez kolejnych siedem dni nie może spożywać jakiegokolwiek posiłku i pić wody. Jedyne co wolno jej zjeść, to migdał. Po zakończonej opowieści ma za zadanie wyjąć kolejno igły z piersi mężczyzny. Każda szpilka to jedna opowieść na każdy dzień tygodnia. Czynność ta wydaje się też być pretekstem do snucia rozważa�