"Dzieje sławnego Rodryga" w reż. Mariana Pecki w Teatrze Lalki i Aktora w Opolu. Pisze Dorota Wodecka-Lasota w Gazecie Wyborczej - Opole.
Po premierze w lalkach. Moja córka najpierw szepnęła mi do ucha: jaka piękna muzyka, potem ścisnęła mnie kurczowo za ręce, by na końcu poluzować uścisk i wzruszyć się do łez. Ponieważ wstydziła się tego wzruszenia, tuż po wyjściu ze spektaklu musiałam jej obiecać, że jeszcze sobie nad tym zakończeniem popłaczemy w domu. Koniecznie obie. Bo przyznam, że i ja się wzruszyłam. I daję głowę, że wielu wrażliwcom zakręci się łza w oku na wspomnienie tych, których bardzo kochamy, mimo że nie możemy już ich dotknąć i przytulić, których obraz pielęgnujemy w pamięci. Wiem, wiem, że brzmi to sentymentalnie, ale nie sposób oprzeć się takim myślom po obejrzeniu spektaklu Opolskiego Teatru Lalki i Aktora. "Dzieje sławnego Rodryga" to opowieść o pamięci. Szlachetny rycerz (Łukasz Schmidt) marzy o tym, by zapisać się w niej, czyli zostawić swój ślad potomnym. Bo sądzi, że tylko to, co zapisane w wielkiej księdze przez Annalistę (Andr