X Festiwal Rynek Sztuki w Płocku podsumowuje Rafał Kowalski w Gazecie Wyborczej - Płock.
Utopią jeszcze, niestety, jest przekonanie, że festiwal Rynek Sztuki przyciągnie wielu płocczan. Choć byłoby miło. Jest impreza, która ma przede wszystkim zarażać kulturą jeszcze tych nieprzekonanych do niej. Każdy, kto złapie tego wirusa, jest na wagę złota Dwudziestu, stu, trzystu czterdziestu... Bezcelowe jest zastanawianie się i licytowanie, ilu widzów doświadczyło w tym roku atrakcji festiwalu Rynek Sztuki. Zresztą jest to bardzo trudne do oszacowania. Opisujemy przecież bezpłatną imprezę na Starym Mieście, gdzie wielu ludzi przychodzi po prostu na spacer. Parafrazując tytuł znanej francuskiej komedii z Danielem Auteuilem i Charlotte Gainsbourg: jeden odchodzi, drugi zostaje, trzeci przychodzi. Ale z pewnością taki przypadkowy widz jest cenny, w końcu niejeden teatr chciałby pewnie, by jego przedstawienia oglądali ludzie, którzy przypadkiem schowali się w nim przed deszczem. Rynek Sztuki nie jest wydarzeniem nastawionym na tłumy uczestn