Teatr tarnowski, prowadzony od lat przez Kazimierza Barnasia, funduje kilka razy do roku wycieczki dla recenzentów. Zjeżdżają wtedy z całego kraju dziennikarze i już od wczesnego przedpołudnia zaczyna się praca. Impreza kończy się w późnych godzinach wieczornych. W ciągu dnia zespół aktorski bez hipochondrii i fumów zakasuje rękawy i rozgrywa aż trzy przedstawienia. To się właśnie nazywa maraton tarnowski. Tak było i ostatniej niedzieli, kiedy pod wiosenne niebo sympatycznego miasta przywiozły nas autobusy i pociągi. Na śniadanie więc, można powiedzieć, podano nam komedyjkę Georgija Mdiwaniego "Porwano konsula", na obiad Henryka Voglera "Sezon z upiorem", na kolację flaubertowską "Panią Bovary". Ten zestaw sztuk właściwie dość plastycznie określa program repertuarowy sceny, wypływający z zapotrzebowania i zainteresowań publiczności oraz z rozumnych powinności dydaktycznych teatru. Jest on dopasowywany na podstawie trzeźwego rozeznania teren
Tytuł oryginalny
Wycieczka do Tarnowa
Źródło:
Materiał nadesłany
"Dziennik Polski" nr 81