"Czarnobylska modlitwa" w reż. Joanny Szczepkowskiej w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
Świetlana Aleksijewicz napisała pasjonujący reportaż, w którym ci, którzy przeżyli katastrofę w Czarnobylu, opowiadają swoje historie - żony strażaków wystanych do gaszenia pożaru reaktora, które potem towarzyszyły im w umieraniu na chorobę popromienną, matki rodzące chore dzieci, wykonujący absurdalne rozkazy żołnierze, nieinformowani o rozmiarze i znaczeniu zagrożenia mieszkańcy skażonych terenów: wierni członkowie partii, opozycyjnie nastawiona inteligencja, chłopi. Racjonalizm miesza się z irracjonalnym, bo promieniowania nie widać, a powietrze, woda, jagody wyglądają tak samo jak przed katastrofą, więc tym trudniej uwierzyć, że to, co dawało życie, nagle stało się trujące, Joanna Szczepkowska zabrała widzów na jedną z ponoć modnych dzisiaj wycieczek do Czarnobyla. Z dźwiękiem migawek aparatów fotograficznych w tle zwiedzamy wymarły krajobraz i oglądamy ludzi duchy, którzy mimo zakazu wrócili na stare śmieci, bo - paradoksalnie -