- Bohaterowie tej sztuki, ["Ostatni Żyd w Europie"] z pokolenia moich rodziców, czyli ludzie, którzy w 1968 roku byli młodzi, ukrywają swoje żydostwo, muszą się z nim zmagać każdego dnia, więc okłamują samych siebie. Połączenie tego tekstu z rocznicą marca 68 wydaje mi się właściwe - mówi Olga Chajdas w rozmowie z Remigiuszem Grzelą.
Kogo ma sprowokować "Ostatni Żyd w Europie"? - Każdego widza, który obejrzy spektakl i zada sobie proste pytanie: dlaczego sześćdziesiąt lat po wojnie słowo "Żyd" nadal straszy? "Ostatni Żyd w Europie" nie jest sztuką realistyczną, to tragifarsa oparta na stereotypach. Bohaterowie "namalowani są" grubą kreską. Co zrobisz, żeby ta sztuka zabrała głos w dyskusji a nie była jedynie rodzajem teatralnego komiksu? - Siłą tej sztuki jest właśnie jej forma. To, że została napisana - jak to określiłeś - komiksowo. Na scenie staramy się kreować prawdziwe postaci, z krwi i kości. Mają swoje zalety i swoje wady. Maria i Józef to młodzi ludzie, którzy zamierzają się pobrać. Matka Marii, rzeźniczka Żbrodzka jest wielką manipulatorką. Trzyma wszystkich w garści. Jej mąż, Papa Jocka jest protestanckim pastorem. Buja w obłokach jak artysta. Właściwie całe życie udawał, że jest kimś, kim w rzeczywistości nie był. Jest ojciec Józefa, patolog