Logo
Recenzje

Wychodzenie po nowe, refleksja nad starym

28.07.2025, 10:55 Wersja do druku

Dwunasty dzień XX Międzynarodowego Festiwalu Wyobraźni i Możliwości Teatru Lalek „Anima” w Olsztynie. Pisze Zuzanna Kluszczyńska.

fot. Kornelia Głowacka-Wolf

Budynek Olsztyńskiego Teatru Lalek nie tylko przywitał mnie znajomymi twarzami, ale także nowymi osobami na publiczności. Dobrze jest widzieć, że nawet w ostatnich dniach festiwalu pojawiają się kolejne osoby zainteresowane tym, co on oferuje. O tym też był, poniekąd, pierwszy spektakl tego dnia: o otwartości na nowe, tworzące się przed nami światy.

Morze możliwości Fundacji Gra/nice to historia bawiącego się dziecka. Za pomocą szczypty wyobraźni klocki zmieniają się w ulice ruchliwego miasta, kawałki pogniecionego papieru w skrzydła wróżki, a pióro w szermierski miecz. Zespół, oprócz pokazania radości z zabawy, nie ucieka też od emocji trudnych, które pojawiają się przy tworzeniu, na przykład nudy czy frustracji, wynikającej z niemożliwości wykreowania czegoś dokładnie tak, jak mamy ochotę. Ten detal nadaje spektaklowi autentyczności i może stać się ciekawym materiałem do rozmów po nim. Pomimo, że przedstawienie zachęca do tworzenia zabaw z „niczego”, zespół nie rezygnuje z wykorzystania bardziej skomplikowanych formy teatralnych. Sama lalka dziecka, animowana przez dwie osoby, z mechanizmem poruszającym i zamykającym oczy, przenosi nas w świat teatralnej magii. To samo można powiedzieć o tworzonych na żywo projekcjach bajkowych światów, do których przenosi się bohater spektaklu. Leśne, jaskiniowe i podwodne miniaturowe habitaty, tworzone są w pudełkach oraz słoikach a animowane światłem, dźwiękami, wodą i atramentem. I tą podwójność w przedstawieniu Gra/nic cenię najbardziej. Proponowanie, wszystkim dostępnych, środków zabawy i wyrazu, przy jednoczesnym zachwycaniu bogactwem świata teatru formy, tworzy rzeczywiste morze możliwości.

Następnie festiwal zaprosił młodych widzów z powrotem w plener, gdzie Marta Andrzejczyk zaprezentowała swoje Opowieści z szafy, które także zachęcają do docenienia siebie i swojej wyobraźni. Marta, razem z lalką Zuzią, wywołały duże emocje, kiedy obie przywitały młodych widzów wychodząc z ogromnej, starej szafy, która wylądowała w olsztyńskim parku centralnym. Nazwa Teatr Malowany Piosenkami odzwierciedla to, do czego Marta nas zaprasza. Performerka śpiewa, opowiada historię pięknymi obrazkami oraz zachęca dzieci do wspólnego tworzenia małych sytuacji teatralnych w rytm muzyki: chodzenia po lesie i otrzepywania się z mrówek, udawania drzew czy animowania wzburzonej wody i nieba. Opowieści z szafy, bardziej niż przedstawieniem, są koncertem z elementami ćwiczeń pedagogiczno-teatralnych. Jest to wyjątkowa i ciekawa propozycja znacząco odróżniająca się od innych spektakli plenerowych prezentowanych podczas festiwalu. Pomimo wielości zadań i elementów, dzieci i rodzice, z początku zaskoczeni, chętnie brali udział w kolejnych ćwiczeniach. Propozycja Marty Andrzejczyk, wprowadzając także elementy metateatralne, może być ciekawym początkiem rozmowy z dziećmi o tym, czym jest spektakl.

Dzień zakończyliśmy zupełnie inną propozycją dla widzów starszych. Stand up, oprócz nawiązywania do popularnego formatu tytułem, również charakteryzuje się performowaniem autentyczności. Aleksandra Gosławska, z głośnikiem w ręku, wbiega na scenę spóźniona i próbuje uratować swój festiwalowy występ. Trema jednak wygrywa i zamiast przygotowanych żartów pojawiają się zabawne i niezręczne anegdoty z życia studentki wydziału aktorskiego w Białymstoku. Jednak spoza żartu ujawnia się trudna rzeczywistość. Przemęczenie i stres związany z panującym na uczelni staroświeckim podejściem do kategorii „poświęcenia dla sztuki” i wynikające z niego sytuacje zagrażające życiu, opisy przemocowych zachowań osób wykładających w czasie egzaminów oraz towarzyszące poczuciu beznadziejności wypalenie zawodowe, zawładania scenę. Z podziwem patrzę na kolejny już krytyczny spektakl wychodzący z Akademii Teatralnej w Białymstoku, w którym najmłodsze pokolenie osób aktorskich mówi o przekroczeniach na uczelni. To, co jednak warto w Stand upie podkreślić, to umiejętność wykorzystania narzędzi szkolnych do opowiedzenia historii wychodzącej spoza systemu. Aleksandra Gosławska animuje lalkę, pacynkę, maskę czy korzysta po prostu ze wyćwiczonego głosu i ciała do stworzenia czegoś swojego, opowiedzenia o sobie. Docenić należy również to, że całość, pomimo, a może nawet dzięki poważnej tematyce, jest po prostu zabawna.

Na początku wspominałam o tej otwartości na nowe, które może wnosić do życia teatr. Dobrze jednak, oprócz znajdowania nowych ścieżek, zastanowić się nad tymi, które już zostały wydeptane. Cieszę się, że ostatnie dni festiwalu pozwalają także na autorefleksje nad własnym teatralnym środowiskiem, które spotyka się przy takich okazjach jak ANIMA. Jednak ci, będący bardziej z zewnątrz, zauważą również, że wiele z opisywanych przekroczeń nie dotyczy tylko pracy artystycznej, ale wielu innych zawodów. To właśnie najmłodsze pokolenie stara się o nich mówić jak najgłośniej.

Źródło:

Materiał nadesłany

Sprawdź także