- W codziennym, zwykłym życiu wszystko okropnie łatwo się rozłazi. Możesz mieć wielkie plany, ale ciągle słyszysz, że lepiej dać sobie spokój, lepiej się nie wychylać: "nie dasz rady", "to nie dla ciebie", "nie wypada". I wtedy potrzebna jest odwaga. Bez niej nie zostałabym aktorką - mówi warszawska aktorka IRENA KWIATKOWSKA.
- Uprzedzam, że nie opowiem anegdot z filmu i teatru. Dlaczego? - Unikam wspomnień, nie lubię wracać do przeszłości. Myślałem, że ma pani same dobre wspomnienia. - Nawet jeśli, to nie zamierzam nimi żyć. Niech pan spojrzy na ten regał - nie wzięłam ze sobą do Skolimowa żadnych pamiątek, nawet jednego starego zdjęcia. Proszę pytać tylko o to, co jest dzisiaj. Czy dzisiaj świat jest gorszy niż 97 lat temu, kiedy się pani urodziła? - Nie sądzę. Mniej uporządkowany? - Nie. Bardziej byle jaki? Szybki? - Zawsze taki był. Z występów w telewizji czterdzieści lat temu pamiętam plątaninę kabli, bałagan i krzyki, że na nic nie ma czasu. Węgierski pisarz Sándor Márai im był starszy, tym gorszy świat widział wokół siebie. W dziennikach pisał tak: "Wszędzie rozpad. Umowa, zasady moralne, dane słowo, słowo pisane - wszystko się rozpada. Nawet piękno. Już nie ma piękna, tylko gorzej lub lepiej opakowany towar.