W STARODAWNYCH komediach na zakończenie przedstawienia jedna z postaci zwracała się do publiczności z żartobliwą prośbą: "Wybaczcie błędy autorowi..." Tę prośbę chciałoby się też usłyszeć po "Marii Stuart" Słowackiego. Wybaczcie błędy autorowi. Bo miał zaledwie dwadzieścia lat, kiedy pisał ten dramat. Bo potem był świetnym poetą i dramatopisarzem. Bo w "Marii Stuart" chciał być nowatorem występującym przeciw pseudo-klasycznemu akademizmowi i zaszczepiającym na nasz grunt zachodnie nowinki znane mu trochę z lektury a trochę ze słyszenia. Bo udało mu się napisać kilka scen o autentycznym, szekspirowskim dramatyzmie i najczystszej poezji. Bo potrafił stworzyć - może tylko ze strzępów ale jednak po ludzku przekonująco - postać królowej, zbudowaną z lekkomyślności, miłości i zbrodni. Bo sam zdawał sobie sprawę z dwoistych niedostatków tego utworu, kiedy pisał do matki, że kiedyś dobry aktor "powiąże duszą te rozmowy,
Tytuł oryginalny
Wybaczcie błędy autorowi
Źródło:
Materiał nadesłany
?