Zaczęło się od Czeczenów. Do tej pory była idylla, drużba, a nawet całkiem sieriozna ljubow - pisze Artur Pałyga.
- Bo Czeczeni się panoszą - powiedział przy kawie nie byle kto, bo inteligent rosyjski, znawca kultury polskiej, który niejedno już dzieło z polskiego na rosyjski przetłumaczył. Wczoraj gadaliśmy o literaturze polskiej i teatrze. Mogłem grzecznie pominąć milczeniem tych Czeczenów, ale mnie to jakoś poruszyło. No w końcu oglądałem "Nordost" z Teatru Polskiego w Bydgoszczy, to wiem co nieco. - No bo wy jakby u nich też. No to on mówi, że Czeczeni to mafia. I że wystarczy jeden Czeczen w miasteczku, żeby całe miasteczko miało kłopot z tym Czeczenem. Bo on będzie łamał przepisy, a jak go zatrzyma policja, to powie - A pokażcie wy mi swoją legitymację. I policjanci rosyjscy mają obowiązek pokazać Czeczenowi, który złamał przepisy, swoją legitymację. A Czeczen zapamięta sobie imię i nazwisko i powie: - No, teraz to ja już wiem, jak się nazywacie. A mafia czeczeńska nie próżnuje. - To dlaczego im nie dacie spokoju? - Oni sami sobie nie