Gość w dom to ruina domu - mówi tą sztuką Jerzy Jarocki. Na scenie jest koniec XIX wieku, choć dopiero za kilka lat na bohaterów spłynie bolszewia, zaczyna się gra chceń, żądz i upokorzeń. W sumie - dramatyczna bezsenność, nie trauma. Żadna nirwana, raczej podłość. "Wujaszek Wania" na Świebodzkim to poprawna opowieść o tym, że nawet profesorowie uniwersytetów bywają łotrzykami, że obywatele ziemscylubią seks pozamałżeński, a rewolwer nie rozwiązuje problemów moralnych. Jerzy Jarocki, choć znakomity reżyser, wystawił tym razem Czechowa niezbyt dowcipnie, w manierze teatru sprzed rewolty lat 70. Sporo tu patosu, póz i złych manier. Grają Wojciech Kościelniak - wybornie - oraz Halina Skoczyńska, Zygmunt Bielawski, Jolanta Fraszyńska, Edwin Petrykat. Krzesisława Dubielówna, Krzysztof Dracz i Cezary Kussyk.
Tytuł oryginalny
"Wujaszek Wania"
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Dolnośląska