"Dozorca" w reż. Piotra Cieślaka w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej - dodatku Kultura.
Nie ma szczęścia Harold Pinter do polskieh scen. Reżyserzy czytają go u nas powierzchownie, umieszczając w rejonach bezpiecznej rodzajowości. Rzetelna rola Janusza Gajosa w "Dozorcy" nie zmieni tego stanu rzeczy. Wróciłem do Pintera z uczuciem ulgi. Bujdy opowiadają ci, którzy twierdzą, że precyzyjna niczym mechanizm szwajcarskiego zegarka i mordercza dramaturgia autora "Powrotu do domu" to teatru dzień wczorajszy, literatura martwa, skostniała w raz na zawsze zaprogramowanej strukturze. Przeciwnie, sztuki Pintera trzeba dziś czytać przez Becketta, niczym muzyczne partytury. Jest w nich wszystko - wszystko w ciemnej barwie. Zwątpienie w dobre strony człowieka, głębokie przeświadczenie, że każdym jego działaniem kierują niskie lub wręcz perfidne pobudki. Postaci u Pintera nie chcą, by je lubić. Lgną do siebie tylko po to, by z zaskoczenia zadawać ciosy. Lecą jak ćmy do światła. Na spalenie. Jako tako udawał się jeszcze w ostatnich latach Pinter w te