EN

26.02.2010 Wersja do druku

Wszystko w normie

Nie ma szczęścia Harold Pinter do polskich scen. Reżyserzy czytają go u nas powierzchownie, umieszczając w rejonach bezpiecznej rodzajowości. Rzetelna rola Janusza Gajosa w "Dozorcy" nie zmieni tego stanu rzeczy Wróciłem do Pintera z uczuciem ulgi. Bujdy opowiadają ci, którzy twierdzą, że precyzyjna niczym mechanizm szwaj­carskiego zegarka i mordercza drama­turgia autora "Powrotu do domu" to teatru dzień wczorajszy, literatura martwa, skostniała w raz na zawsze zapro­gramowanej strukturze. Przeciwnie, sztuki Pintera trzeba dziś czytać przez Becketta, niczym muzyczne partytury. Jest w nich wszystko - wszystko w ciem­nej barwie. Zwątpienie w dobre strony człowieka, głębokie przeświadczenie, że każdym jego działaniem kierują niskie lub wręcz perfidne pobudki. Postaci u Pintera nie chcą, by je lubić. Lgną do siebie tylko po to, by z zaskoczenia za­dawać ciosy. Lecą jak ćmy do światła. Na spalenie. Jako tako udawał się jeszcze w ostatnich latach Pi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wszystko w normie

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Gazeta Prawna nr 40

Autor:

Jacek Wakar

Data:

26.02.2010

Realizacje repertuarowe