"Wszystko płynie" Wasilija Grossmana w reż. Janusza Opryńskiego w Teatrze Soho w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Powieść Grossmana, po wątki z której sięgnął Janusz Opryński, opowiada o losach dwojga ludzi, którzy przeżyli piekło, on - w syberyjskim łagrze, ona - podczas wielkiego głodu na Ukrainie. I mamy pytania o definicję człowieczeństwa - co po takich doświadczeniach znaczą dla człowieka słowa takie jak godność, miłość, szacunek, czy - wolność. Być może bowiem są takie teksty, których na język teatru przełożyć się nie da, teatr nie będzie umiał o czymś opowiedzieć tak, jak zrobi to słowo pisane, z czegoś istotnego tę prozę obedrze. Przykładem może być bliski reżyserowi Littel, widziałem dwukrotnie inscenizację Łaskawych, polską i austriacką, oba te spektakle były w najlepszym wypadku letnie, podczas gdy książka - kto odważył się przeczytać, ten wie - wywołuje koszmary nocne. Było więc w tym spektaklu coś bardzo szlachetnego, intymnego, było to przedstawienie znakomicie zagrane, jednak wyszedłem właściwie nieporuszony,